Spojrzałam w lustro, a
odbijająca się w nim brunetka posłała mi delikatny uśmiech.
Codziennie próbowałam oszukać wszystkich, łącznie ze mną.
Wmawiałam, że wszystko jest w porządku.
- Dzisiaj będzie lepiej. -
szepnęłam jeszcze raz się uśmiechając.
Związałam włosy w kucyk, po
czym wyszłam z łazienki schodząc na dół. W kuchni stała moja
ciotka, Isabelle, gotując jajecznicę na śniadanie. Przywitałyśmy
się uśmiechem, a ja zajęłam moje stałe miejsce przy stole
kuchennym.
Mieszkałam z ciotką odkąd trzy
lata temu zginęli moi rodzice. Nie wiedziałam jak umarli, ciotka
umiejętnie unikała tego tematu, a ja nie chciałam go drążyć.
Był dla nas obu zbyt bolesny. Isabelle była bardzo związana ze
swoją siostrą, moją matką, zresztą tak samo jak ja.
- O której mam autobus? -
spytałam spoglądając na blondynkę.
- Za godzinkę, skarbie. -
mruknęła stawiając przede mną talerz ze śniadaniem.
Dogadywałyśmy się, nawet
dobrze. W końcu miałyśmy tylko siebie, jak na razie. Za tydzień
kończyły się wakacje, a ja miałam wyjechać do nowej szkoły, bo
z poprzedniej mnie wyrzucili. W sumie nie wiem za co. Czasem się
zastanawiałam czy ja w ogóle coś wiem.
- Będę tęsknić. - odparłam
zabierając się za jedzenie śniadania.
- Ja też, kochanie. - szepnęła
ciotka posyłając mi uśmiech.
Po śniadaniu dopakowałam resztę
rzeczy. Nie chciałam stąd wyjeżdżać, ale wiedziałam, że ciotce
zależy żebym uczyła się w Mystic Falls. Często powtarzała, że
powinnam się trochę usamodzielnić, chciała dla mnie dobrze. Po
raz ostatni wyjrzała przez okno mojego pokoju. Chicago było
naprawdę pięknym miastem i ciężko mi było rozstać się z nim.
Tutaj się urodziłam, tutaj dorastałam. Wzięłam telefon komórkowy
z szafki nocnej, po czym opuściłam moją sypialnię.
Ciotka czekała na mnie w
korytarzu. Gdy zeszłam spojrzała na mnie, a na jej twarzy
dostrzegłam uśmiech. Zwykle była pogodną, miłą kobietą, ale
gdy ktoś zalazł jej za skórę... wtedy nikt nie chciał być w
jego skórze. Moją uwagę przykuły kluczyki, które trzymała w
dłoni.
- Niedługo masz urodziny, a to
jest prezent. Uznałam, że nie powinnaś być w nowym mieście bez
żadnego środka transportu. - powiedziała, po czym uściskała
mnie.
Kupiła mi samochód?! Urodziny
miałam dopiero za pół roku, ale i tak był to bardzo miły gest z
jej strony. W poprzedniej szkole byłam jedyną osobą nie
posiadającą samochodu, więc to był najlepszy prezent jaki mogłam
teraz dostać. Wzięłam torbę wychodząc na ganek domu. Na
podjeździe stała nowa Audi R8 w cabrio, biała na czarnych felgach.
Prezentowała się całkiem nieźle. Jeszcze raz uściskałam Izzy,
która stała obok mnie, po czym podeszłam do samochodu wkładając
torbę do bagażnika.
Usiadłam za kierownicą
wciągając przez nos świeży zapach nowego auta. Przekręciłam
kluczyki w stacyjce wyjeżdżając z podjazdu. Pomachałam ciotce, po
czym ruszyłam drogą w kierunku wyjazdu z miasta.
Droga do Mystic Falls minęła mi szybko. Okazało się, że to bardzo ładne, małe miasteczko na obrzeżach Virginii. Miałam mieszkać u koleżanki mojej ciotki, Liz Forbes, z tego co się dowiedziałam była szeryfem i mieszkała z córką niedaleko od centrum miasta. Podobno Caroline była w moim wieku, więc miałam nadzieję, że się jakoś dogadamy, chociaż pewnie miała swoich znajomych i nie interesowało jej niańczenie nowej koleżanki, ale postanowiłam spróbować. Po 10 minutach dojechałam pod dom. Obie blondynki najwyraźniej były poinformowane przez moją ciocię, że przyjeżdżam, bo czekały na mnie przed domem. Wysiadłam z samochodu podchodząc do nich.
- Ty musisz być Faith. Nie miałyśmy okazji się poznać. Jestem Elizabeth, ale mów do mnie Liz, a to moja córka, Caroline. - pierwsza odezwała się starsza z nich.
Uścisnęłyśmy dobie dłonie na powitanie, a z Caroline wymieniłyśmy uśmiechy. Wydawała się być całkiem miła. Pokazała mi mój pokój, w którym miałam mieszkać.
- Jakbyś czegoś potrzebowała to wołaj. A i wychodzę wieczorem ze znajomymi do Grilla. Chcesz się przyłączyć? - spytała posyłając mi uśmiech.
Zgodziłam się bez wahania. Cóż, czas poznać nowych ludzi. Zwłaszcza jeśli będę z nimi chodzić do szkoły.
Droga do Mystic Falls minęła mi szybko. Okazało się, że to bardzo ładne, małe miasteczko na obrzeżach Virginii. Miałam mieszkać u koleżanki mojej ciotki, Liz Forbes, z tego co się dowiedziałam była szeryfem i mieszkała z córką niedaleko od centrum miasta. Podobno Caroline była w moim wieku, więc miałam nadzieję, że się jakoś dogadamy, chociaż pewnie miała swoich znajomych i nie interesowało jej niańczenie nowej koleżanki, ale postanowiłam spróbować. Po 10 minutach dojechałam pod dom. Obie blondynki najwyraźniej były poinformowane przez moją ciocię, że przyjeżdżam, bo czekały na mnie przed domem. Wysiadłam z samochodu podchodząc do nich.
- Ty musisz być Faith. Nie miałyśmy okazji się poznać. Jestem Elizabeth, ale mów do mnie Liz, a to moja córka, Caroline. - pierwsza odezwała się starsza z nich.
Uścisnęłyśmy dobie dłonie na powitanie, a z Caroline wymieniłyśmy uśmiechy. Wydawała się być całkiem miła. Pokazała mi mój pokój, w którym miałam mieszkać.
- Jakbyś czegoś potrzebowała to wołaj. A i wychodzę wieczorem ze znajomymi do Grilla. Chcesz się przyłączyć? - spytała posyłając mi uśmiech.
Zgodziłam się bez wahania. Cóż, czas poznać nowych ludzi. Zwłaszcza jeśli będę z nimi chodzić do szkoły.
________________________________________________
Prolog krótki, ale spokojnie rozdziały będą dłuższe :D